|||
|||
W tym tygodniu obiecaliśmy Państwu długi spacer. Na szczęście nie będzie wymagał on dobrej kondycji fizycznej, z którą zapewne w okresie panującej epidemii nie jest najlepiej. Możemy zatem spojrzeć na ekrany naszych komputerów oraz smartfonów i zobaczyć zupełnie inny świat, w którym wręcz zalecano, a raczej nakazywano taką aktywność. Tłum ludzi na ulicy jest dziś abstrakcją i nieważne czy kiedyś kogoś wręcz raził, czy śmieszył, dziś pozostaje przeszłością jak na zamieszczonych zdjęciach.

Czy znów spojrzymy wstecz? Tak, i jak zawsze z sentymentem. Pominiemy kwestie polityczne, sympatie i antypatie i skoncentrujemy się na tym, co najprzyjemniejsze, czyli rozrywce.

1 Maja 🙂 Początek miesiąca i od razu wolne. Ale czy wszyscy w czasach PRL-u mieli z tego dnia tyle satysfakcji co dzisiaj? Obecna sytuacja może nie nastraja do planowania długiego weekendu i większość z nas spędzi go w przydomowym ogrodzie, na działce lub w kapciach przed telewizorem, ale czy z tego powodu mamy zapomnieć o tym, co działo się w Mławie przed laty. Poza obowiązkowym programem dnia obchodów tego święta w epoce socrealizmu były też aspekty, które sprawiały, że można było, choć na moment zapomnieć o wyuczonych hasłach, wierszach czy piosenkach. Zatem, co działo się po pochodzie, który zawsze gromadził wielu mieszkańców?

Gdy już zostały zaprezentowane wszystkie grupy aktywnie pracujących i uczących się budowniczych nowego ładu oraz wygłoszone wszystkie płomienne przemówienia, rozpoczynało się to, o czym wszyscy obecnie marzymy, czyli ogólnie rozumiane życie towarzyskie. Wszyscy, począwszy od harcerzy i zuchów, pracowników zakładów i sportowców, po spełnieniu społecznego obowiązku, szukali nowych atrakcji, które w tej szarej rzeczywistości nie były na wyciągnięcie ręki. Dzieci ochoczo konsumowały słodycze, a dorośli spotykali się na potańcówkach organizowanych na Wólce, w miejscu stojącej obecnie tężni solankowej. A jakie życie wtedy miało smak? Dla dzieci zapewne lodów o smaku śmietankowym, czekoladowym lub truskawkowym czy cytrynowych, gdy był akurat dobry sezon, a dla dorosłych piwa i pieczonej kiełbasy. Odbywające się w tym czasie występy artystyczne – konkursy, koncerty cieszyły się dużym zainteresowaniem, podobnie jak obwoźne stoiska handlowe, na których można było kupić pyszne łakocie. Dla entuzjastów sportu organizowano również czasami zawody, po których zziajani po rozgrywkach uczestnicy, by zaspokoić pragnienie, sięgali najchętniej po schłodzoną oranżadę. Cały ten dzień wymagał dużego zaangażowania, zarówno od tych najmłodszych, jak i starszych obywateli, dlatego nie wszyscy byli gotowi dotrwać do oczekiwanych i najbardziej pożądanych seansów filmowych, które podobnie jak większość imprez tego dnia odbywały się na świeżym powietrzu. Filmy były zazwyczaj wyświetlane na północnej ścianie budynku Urzędu Miasta i sali gimnastycznej i Liceum Ogólnokształcącego im. Stanisława Wyspiańskiego. Po zmroku najwytrwalsi mogli obejrzeć takie produkcje jak np. „Rzeczpospolita babska” czy inne kultowe komedie. Repertuar raczej lekki i przyjemny, bo kto by na zakończenie dnia katował się jeszcze ambitnym kinem. Widzowie siedzieli na ławkach, a tym, co mieli mniej szczęścia, pozostały miejsca stojące. Najweselszy jednak dzień mieli ci, którzy nie oszczędzali się w tańcu. Bywało, że na takich zabawach było również niezłe kino, ale na autorskie i prywatne produkcje nie ma już miejsca w tym wpisie, zatem milczymy jak na niemym filmie i skłaniamy się do tego, żeby oglądać zamieszczone kadry.

Gdyby ktoś z Państwa chciał dopisać historię do naszej opowieści, to zawsze jest na to miejsce w komentarzu pod postem. Zachęcamy do komentowania i wpisanie szczególnie tych faktów, które nie zostały ujęte w tekście. To bardzo cenne dla ocalenia naszej lokalnej, niepisanej historii Mławy.

Archiwum MDK
{gallery}/imprezy/2020/1_Maja/{/gallery}